Miały być trzy recenzje, po jednej na każdy tom, ale, że Ann jest leniwa okropnie, wpis będzie tylko jeden. Serię postanowiłam przeczytać po obejrzeniu filmu jakieś dwa lata temu, który, tak swoją drogą, niezbyt mi się podobał. Jak zwykle książka lepsza od filmu, ale czy kogoś to dziwi? Kroniki Obdarzonych to czterotomowa seria autorstwa Kami Garcii i Margaret Stohl, której w Polsce ukazały się tylko trzy części (dlaczego, ja się pytam?!)
Na początek może trochę o generalnej idei. Wśród zwykłych ludzi żyją Obdarzeni, ludzie władający niezwykłymi mocami. Niektórzy widzą przyszłość, inni to iluzjoniści, zdolni sprawić, że widzisz coś, co nie istnieje, a niektórzy potrafią nawet kontrolować żywioły. Każdy Obdarzony musi zadecydować czy podążać ścieżką jasności czy mroku, ale rodzina Duchannes jest inna. Przeklęta. Niezależnie od tego, czego chcą w wieku szesnastych urodzin albo ich tęczówki zmienią kolor na złoty, miłość, marzenia, wszystkie uczucia znikną i staną się Istotami Ciemności albo z zielonymi oczami będą kroczyć po świecie jako Istoty Światła. Jednak nie tylko Obdarzeni zamieszkują nasz świat, są jeszcze mroczne inkuby, demony czy duchy...
Od razu powiem, że koncepcja naprawdę mi się podoba, a zwłaszcza fakt, że każdy Obdarzony ma inny zakres mocy. Syreny, palimpsesty, sybille, katakliści - z jakiegoś powodu to nazewnictwo do mnie przemawia. Kolejnym plusem serii są liczne zaklęcia i teksty po łacinie. W końcu jest to stary język, kojarzący się z nauką, ale również magią i takie wstawki ubogacają historię, a także wpływają na klimat historii.
Piękne Istoty
Ethan Wate od dawna chce wyrwać się z Gatlin, niewielkiej mieściny w Karolinie Południowej, w której nic nigdy się nie zmienia. Na dodatek nękają go dziwne, straszne sny, w których pojawia się tajemnicza dziewczyna. Gdy bohaterka jego wizji pojawi się w szkole, już od pierwszego dnia wywołując sensację i na dodatek będąc siostrzenica niesławnego Macona Ravenwooda, życie chłopaka zmieni się diametralnie. Piękna, ale zamknięta w sobie Lena skrywa jednak sekret, który Ethan pragnie za wszelką cenę poznać.
Nie do wiary, co się widzi, gdy się na to tak naprawdę nie patrzy.
Pisarski debiut Margaret Stohl i Kami Garcii wywołał we mnie mieszane emocje. Z jednej strony, jak już wcześniej wspominałam, generalna idea książki bardzo mnie urzekła, ale niekiedy z wykonaniem było gorzej. Wydaje mi się, że język czasami szwankował. Niektóre określenia mnie, jakby to powiedzieć, gryzły. Za to już od pierwszych stron pokochałam dialogi. Może jest to kwestia faktu, że autorki były dwie, więc konwersacja między nimi przy powstawaniu książki pomagała zbudować realistyczną, zabawną rozmowę. Narratorem opowieści jest Ethan, co jest ciekawe, bo zazwyczaj w powieściach tego typu historię widzimy z perspektywy dziewczyn. Chłopak ma trochę inne spojrzenie na niektóre sprawy, co jest naprawdę ciekawe. Postacie są tu dużym plusem, a szczególnie te drugoplanowe, rodzina Leny, Marian czy Link potrafią ubarwić historię i rozbawić, ale także zdołować czytelnika.
Istoty Ciemności
Po tym co się wydarzyło w dniu szesnastych urodzin Leny, dziewczyna zaczyna unikać Ethana, a ten stara zrozumieć co dokładnie się stało podczas Naznaczenia. Sprawy nie ułatwiają urocza asystentka bibliotekarki - Olivia i tajemniczy John Breed, a także zniknięcie Leny. Nawiedzany przez bardzo realistyczne wizje, Ethan zaplątuję się coraz bardziej w sprawy Obdarzonych i przekonuje, że z pozoru spokojne Gatlin nie jest tym, czym się wydaje.
Głębokie rany zostawiają blizny, nieważne, ile sił włożysz w to, żeby je wyleczyć.
To jest ten moment, w którym główna para bohaterów już naprawdę zaczyna mnie denerwować. Lena jest naprawdę wredną hipokrytką. Rozumiem, że przechodzi kryzys, ale to nie znaczy, że musi rujnować życie wszystkim dookoła. Natomiast z Ethana jest straszny naiwniak, który przybiegnie na każde polecenie swojej dziewczyny, a potem się dziwi, że po raz setny go wystawiła. Wprowadzona natomiast osoba Liv już od początku wzbudziła moja sympatię. Podobała mi się jej rola w całej tej historii, Strażniczki magicznej biblioteki, mogłabym być kimś takim.
Istoty Chaosu
Lena nareszcie się naznaczyła, ale nie znaczy to, że życie się uspokoiło. Wręcz przeciwnie, miasto nawiedzają fale upałów, stada szarańczy i wygląda na to, że jeśli Obdarzona nie zapanuje nad swymi mocami, Gatlin będzie musiało stawić czoła apokalipsie. Potężny inkub, Abraham wraz z matką Leny starają się przyzwać się potężnego demona, Liv ukrywa się w tunelach, a zaginiony John Breed zdaje się być kluczem do całej zagadki.
W Świetle jest Ciemność i w Ciemności jest Światło.
Ethanie, czy możesz mi powiedzieć dlaczego uważasz, że jak się dzieją bardzo złe rzeczy, lepiej będzie jeśli nikomu o tym nie powiesz? Naprawdę, jesteś takim idiotą? Choć tego typu decyzje głównego bohatera irytowały mnie już w pierwszej części, a Istotach Chaosu zdaje się następować apogeum kretyństwa. Nie chcąc spoilerować powiem, że wątki romantyczne poszły bardzo po mojej myśli, bo para, która nie miała ze sobą nic wspólnego na początku drugiego tomu, kiedy to zaczęłam ich shippować, skończyli razem. No i koniec. Cliffhanger jakich mało, a bólu dodaje fakt, że Beautiful Redemption w Polsce nie zostanie wydane.
Podsumowując, tym co podobało mi się najbardziej byli zdecydowanie bohaterowie i dialogi, a także trudny do opisania charakterystyczny nastrój, w jaki wprawia lektura Kronik. Ta atmosfera grozy, tajemnicy, magii, odwiecznych mocy naprawdę mnie przeniknęła. Główni bohaterowie z części na część bili nowe rekordy w irytowaniu mnie, ale takie osoby jak Ridley, Link, Marian, Macon czy Liv zdobyli miejsce w moim sercu. Ridley i Link swa bezpośredniością i poczuciem humoru, Macon i Marian byciem takimi inteligentnymi, sarkastycznymi charakterami z naprawdę wielką klasą, a Liv... No wszystkim.
Czuję, że nie powiedziałam dosyć o tej serii, ale nie chcę za dużo spoilerować, bo jest naprawdę kilka wątków, które wywołały we mnie takie podniecenie, że zaczęłam biegać po pokoju. Po prostu uwierzcie mi, że lektura Kronik Obdarzonych wywołała we mnie wiele emocji i choć ze strony technicznej możnaby kila rzeczy poprawić, zarówno ze względu na język jak i nieścisłości w fabule, ale generalnie serię polecam, jeżeli ktoś tylko lubi takie tematy :) Ja ze swojej strony powiem jedynie tyle, że gdy znajdę wolną chwilę, z pewnością sięgne po ostatni tom cyklu, aby przekonać się jak wygląda finał historii Ethana i Leny.
Tytuł: Kroniki Obdarzonych (Piękne Istoty, Istoty Ciemności, Istoty Chaosu)
Autor: Kami Garcia, Margaret Stohl
Wydawnictwo: Łyński Kamień
Data wydania: maj 2010, maj 2011, październik 2012
Ilość stron: 536, 496, 506
Księżycowe pieśni, czyli o Kronikach Obdarzonych
Etykiety:
Istoty Chaosu,
Istoty Ciemności,
Kami Garcia,
Kroniki Obdarzonych,
Łyński Kamień,
Margaret Stohl,
Piękne Istoty
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Matkoo.. <3 "Ktoniki Obdarzonych". TO była jedna z moich pierwszych książek i czytałam ja nie raz, za każdym razem w jakiś sposób do mnie trafiała, a po tym, jak naczytałam się wielu, naprawdę wielu negatywnych recenzji, miło jest trafić na taki post <3
OdpowiedzUsuńhttp://slowami-tez-mozna-dotykac-recenzje.blogspot.com/
Naprawdę? Ja jak zwykle jestem ostatnia do przeczytania wszystkiego, ale seria naprawde mi sie podobała i żałuję czwartego tomu :(
Usuń