Monstrum miesiąca: faun

Maj już mija, a dla mnie ten miesiąc to zieleń. Kwiecień przeplata, ale w maju wszystko już jest żywe i soczyste. Dlatego dzisiejszym monstrum jest faun, stworzenie zamieszkujące dzikie lasy, królestwo zieleni.

Jak znaczna większość magicznych stworzeń, fauny to postacie mitologiczne, a konkretnie rzymskie. Co się jednak tyczy kultury rzymskiej i mitów, duża ich część była wzorowana na kulturze helleńskiej. Korzeni faunów należy więc szukać w starożytnej Grecji. Konkretnie, są to Pan i satyrowie. Bóstwa kojarzone zarówno z naturą, jak i zabawą. Ci ostatni należeli do orszaku boga Dionizosa. Potem mity o nich zostały przejęte przez Rzymian, a do dziś znamy opowieści o satyrach i faunach.

W mitach znajdziemy wiele historii o tych stworzeniach. Hezjod pisał, że są to istoty mocno związane z Dionizosem, spokrewnione z górskimi nimfami. Jedna z baśni starożytnego greckiego pisarza Ezopa opowiada historię satyra, który spotyka w zimie pewnego podróżnika.  Dmucha on sobie na palce, a gdy faun pyta dlaczego, ten odpowiada, że to po to, a
by się rozgrzać, bo jest mu zimno. Kozłonóg okazuje trochę litości i zaprasza go do domu. Gdy jednak gość zaczyna dmuchać znowu, tym razem na zupę i wyjaśnia gospodarzowi, że robi to, aby ją ostudzić, satyr nie dowierza, że jedna czynność może mieć dwa, tak rożne skutki. Nie ufając mężczyźnie, wypędza go z domu i na tym kończy się ich znajomość. Choć może nie był satyrem czy faunem, bóg Pan to także kozłonóg. Dosyć znana jest opowieść o jego związku z nimfą Echo. Istnieje wiele wersji, a jedna z nich mówi, że piękna i utalentowana boginka lekceważyła uczucia każdego mężczyzny, Pan postanowił dać więc jej nauczkę, zabijając ją i krojąc na kawałki, które zostały rozrzucone po całym świecie. Gaja pozbierała je, a Echo po dziś dzień powtarza słowa i dźwięki. Inne wersje mówią, że Echo i Pan mieli dzieci, a jeszcze inne, że go odrzuciła, ale zakochała się w kochającym jedynie siebie samego Narcyzie. Kozłonogi bóg szalał też za nimfą Pityą, która zamieniła się w sosnę, aby przed nim uciec. Nie tylko Pan, ale także satyry były znane ze swego umiłowania do kobiet (niekoniecznie z wzajemnością). Jak to zwykle bywa, w mitologiach różnych kultur odnaleźć można odpowiedniki danych stworzeń. W tym przypadku jest to na przykład szkocki glaistig. Z istota ta łączy się historia o Zielonej Pani, szlachetnej kobiecie, która została przeklęta i jej nogi zmieniły się w koźle. Opowieści o Zielonej Pani występują w wielu miejscach w całej Szkocji.

Faun (bądź satyr) od pasa w górę wygląda prawie  jak zwyczajny mężczyzna, ale posiada owłosione nogi kozła z kopytami. Często ma też koźle uszy i rogi. Bywają przedstawiane na dwa sposoby: jako czarujący mężczyźni, potrafiący rozkochać w sobie śmiertelne kobiety (taki męski ekwiwalent nimf) oraz, znacznie częściej, mało urodziwi owłosieni faceci, przywodzących na myśl krasnoludy. Jeśli o charakter chodzi także wyróżnić można dwa typy. Choć zawsze dzikie i nieokrzesane, mogą być towarzyskie, chętne do zabaw albo wręcz przeciwnie, tajemnicze i niechętne do wyjścia ze swoich leśnych kryjówek. Choć oczywiście zazwyczaj kojarzymy osobniki męskie, spotkałam się również z opisami faunich kobiet, ale są one bardzo rzadkie.

Gdzie dziś spotkamy fauna, jeśli nie chce nam się włóczyć po lasach? Wybacz, Percy, ale dziś mogę zacząć tylko od jednego bohatera. Pan Tumnus z Lwa, Czarownicy i Starej Szafy C.S. Lewisa to postać absolutnie kultowa. Ze swoim szalikiem, parasolką i naręczem pakunków jako pierwszy mieszkaniec Narni spotkał Łucję Pevensie. Uwielbiam Pana Tumnusa za jego ciepło i dobroć. Teraz czas na satyra Grovera i jego pobratymców, opisanych przez Ricka Riordana w Percym Jacksonie i bogach olimpijskich oraz w Olimpijskich Herosach. W pierwszej z serii stykamy się jedynie z kulturą grecką, więc mamy kochających przyrodę satyrów, którzy dążą do odnalezienia boga Pana. Dopiero w drugiej serii, gdzie dochodzą mity rzymskie, przedstawione zostaje drugie wyobrażenie kozłonogów, czyli skorych do zabaw i psot niepoważnych faunów. Czas na fantastyczny Labirynt Fauna Guillerma del Toro. Gdy byłam młodsza bardzo bałam się oglądając film i nic dziwnego, bo czasami rzeczywiście jest creepy. Nie zmienia to jednak faktu, że jest naprawdę warty polecenia, ze względu na mroczną baśniową historię, w której rzeczywistość przeplata się ze światem magicznym. I oczywiście jest faun. Tajemniczy, jak cała historia. Baśniobór Brandona Mulla po raz kolejny pokazuje satyry jako zabawnych psotników, a Phil z Herkulesa, czyli animacji Disneya z 1997 roku to mądry, ale gburowaty trener herosów.


4 komentarze:

  1. Zrobisz "monstrum miesiąca" o smokach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fauny zawsze kojarzyły mi się z takimi pociesznymi stworzeniami hasającymi sobie po polanie, które aż chciałoby się przytulić (no proszę was, kto by nie chciał objąć pana Tumnusa!). Labirynt Fauna zburzył nieco moje wyobrażenie na temat faunów, ale nie zmienia to faktu, że nadal są one jednymi z moich ulubionych fantastycznych stworzeń.
    Ja z niecierpliwością czekam na post o Jednorożcach. Mimo wszystko to one właśnie są moimi ulubieńcami! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, zawsze uwielbiałam fauny... "Opowieści z Narnii" były moimi pierwszymi powieściami i czasami nadal je czytam, a Tumnus należał do moich ulubionych bohaterów. Interesuję się też Helladą, było bardzo miło przeczytać wpis o tych fascynujących stworzeniach. Nie myślałaś może, aby częściej wstawiać tę serię? Np. 15 i ostatniego dnia każdego miesiąca, to byłoby wspaniale. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, mam dla ciebie wiadomość. Liczę, że zajrzysz, bo kiedyś komentowałaś tę historię :)

    http://harrymione-diary.blogspot.com/2015/05/come-back.html

    OdpowiedzUsuń