Nie jest Pan fikcyjny, nie lubię Pana

Przychodzę dziś do Was z nowym postem, po raz kolejny okołofandomowym. Nie będę, jak wskazywałby tytuł, rozprawiać jak fikcyjne postacie zmieniają wymagania w kwestii miłości czy przyjaźni. Choć w sumie jest to dobry pomysł na wpis w przyszłości. Pogadam sobie za to o wyobrażeniach, aktorach i ekranizacjach.

Pomysł na post pojawił się wraz z informacją, że Dary Anioła Cassandry Clare zostaną zekranizowane pod postacią serialu. Spotkało się to z dosyć skrajnymi opiniami. Niektórzy cieszyli sie, że twórcy na nowo opowiedzą historię Nocnych Łowców, inni, i była to duża większość, rozpaczała. Liczyli na powstanie sequelu Miasta Kości z 2013 roku, ale okazało się, że serial będzie kręcony od nowa i z zupełnie nowa obsadą.

W końcu pojawiła się wiadomość, kto zagra Jace'a. Dominic Sherwood. No i kolejna fala. Ale jak to on? Zupełnie nie pasuje! albo Lily Collins i Jamie Campbell Bower zawszę będa perfekcyjnymi Clary i Jace'm. Większość komentarzy brzmiała bardzo podobnie. Nie chodzi o to, że mi poprzedni aktorzy nie pasowali (choć nie pasowali), a bardziej o to, jak przystosowujemy sie do wizerunku postaci. Przenieśmy się do 2013 roku. Jest przed premierą Miasta Kości i znowu pośledźmy internetowe komentarze. Powiem krótko: większości osób nie pasowali. Obsadzali masę innych aktorów, tylko nie tych, co akurat grali w filmie.

Co więc stało się w ciągu tych dwóch lat? No więc powoli zaczynaliśmy wszyscy kojarzyć bohatera z aktorem, nawet jeśli nas początku nam nie pasował. Gdyż nawet gdyby ekranizacja była niewiadomo jak słaba, zaczyna być coraz bardziej obecna w internecie, na artach, editach, videach. Stopniowo, opis bohatera przedstawiony w książce zaciera się, zastępowany przez filmowy odpowiednik.

I nie jest to oczywiście zarzut tylko do Darów Anioła, ale można bylo to obserwować, bo po raz pierwszy seria młodzieżowa zostanie zekranizowana po raz drugi. To samo można powiedzieć o praktycznie każdej ekranizacji. Czytając opis Rona chyba nie widziałeś chyba Ruperta Grinta lub Jennifer w roli Katniss.

Nawiązujac więc do tytułu, oczywistym jest, że aktor w ekranizacji nigdy nie będzie taki, jak w naszej wyobraźni. Zanim zaczniemy narzekać dajmy sznasę ekranizacji i zobaczmy ją, bo może się okazać, że po pierwszym występie Dominic zbierze więcej fanów niż Jamie. Jeśli film czy serial będzie dobry, na pewno od razu zmienimy sposob postrzegania postaci, a jesli nie... to pewnie też, tylko po dłuższym czasie.

PS: A jak już mówimy o filmie Miasto Kości to jestem na nie, i jeśli chodzi o obsade, i scenariusz, a na serail wyczekują z ogromną nadzieją, bo to jedyna w sowim rodzaju szansa i mam nadzieję, że twórcy jej nie zepsują.

4 komentarze:

  1. Jejku, właśnie zdałam sobie sprawę, jakie mam okropne zaległości... Będę musiała w końcu przeczytać Miasto Kości i obejrzeć film, a potem zobaczyć ten serial, jak już powstanie.
    Jeśli chodzi o dobieranie obsady, to dla mnie oczywistym jest, że nie da rady dogodzić każdemu i zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony. Ja zawsze staram się oceniać film jako całość i nie wnikać za bardzo w to, czy aktorzy są dobrze dopasowani pod postaci, czy nie (chociaż było by miło, gdyby byli). Są rzecz jasna sytuacje tak skrajne, że nawet ja nie jestem w stanie przejść obok obsady obojętnie- chociażby przy nowej adaptacji Piotrusia Pana i białej kobiecie w roli indianki (jak to w ogóle wygląda?!), albo przy obsadzie Percy'ego Jacksona. Obejrzałam pierwszą część, przy drugiej spasowałam. Percy jeszcze jako tako, no ale Annabeth? Grover? Clarisse z drugiej części? Czy ludzie od obsady w ogóle zajrzeli do książki?

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja przyjaciółka kazała mi przeczytać Miasto Kości przed tym jak wychodził film (którego nawiasem mówiąc ciągle nie widziałam) i borze sosnowy, jak ja nie mogłam znieść Jace'a! Jedyna drobinka sympatii, którą do niego miałam była spowodowana tym, że troszeczkę przypominał mi Hana Alistera z "Króla Demona" (w ogóle wiele rzeczy w tych powieściach jest podobnr tylko, że według mnie "Król.." jest tak nieskończenie lepszy). Ale jak zobaczyłam Jamiego Campell Bowera w jakimś wywiadzie (tak, ta sama przyjaciółka) to stwierdziłam, że dla niego mogłabym polubić Jace'a. Serio, zakochałam się w tym aktorze, chociaż filmu nie widziałam do tej pory.
    A co do filmowych wizerunków - mnie zawsze przeszkadza jak zmieniają bohaterom kolor włosów. Serio, to jest już głupie, ponieważ akurat przefarbować aktora nietrudno. Ale i tak najgorszą rzeczą na świecie jest zmienianie koloru skóry - w ekranizacji "Czarnoksiężnika z Archipelagu" obsadzono bardzo przystojnego aktora w roli Geda, szkoda tylko, że białego. W powieści akurat było dosyś wyraźnie napisane, że miał ciemną skórę, więc trochę mi się to nie spodobało (zwłaszcza, że lubię taki typ urody, hehe).
    A w ogóle ciekawa sytuacja jest w przypadku "Percy'ego.." w sensie, ja uważam, że nie mogli lepiej dobrać aktorów, gdyby nie to że są zdecydowanie za starzy. Mimo to większości osób przeszkadzała Annabeth, głównie właśnie dlatego, że nie była blondynką (tu ukłon w stronę reżysera drugiej części, który dosyć nieudolnie ją przefarbował). Ale te jej stalowoszare oczy, przecież były perfekcyjne! Jakkolwiek film oczywiście jest niesamowicie marną adaptacją, ale na odtwórców głównych ról nie narzekajmy (chociaż są za starzy o co najmniej dziesięć lat).

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Dary Anioła, to jedna z moich najukochańszych serii, idealna. Jednak fandomu nie trawię. Choć scenariusz filmu nie był dobry, obsada mi się bardzo podobała. Wtedy też pierwszy raz natknęłam się na Jamie'ego, którego teraz śmiało mogę nazywać moim idolem i jedynym celebrytą , który tak naprawdę mnie obchodzi, i trzymam za niego kciuki, jakąkolwiek ścieżką by nie podążył. Ciężko czytało mi się wszystkie hejty, ale w większości je przemilczałam. A teraz co? Gdy obsada jest zmieniana, nagle każdy kocha tą starą. Nie powiem, żeby nowi aktorzy mi się podobali, są przeciętni, ale trzeba mieć otwarty umysł. Charakteryzacja może zdziałać cuda, a do aktorów się przyzwyczaimy i również się do nich przywiążemy. Sporo osób jednak nie rozumie tego, że i nowa, i stara obsada będzie częścią tego fandomu.
    Post jak zwykle ciekawy, jestem z ciebie dumna, hah XD Powodzenia c;
    http://slowami-tez-mozna-dotykac-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wyobrażam sobie Dominica Sherwooda w wersji blond, ale w sumie nie mam nic przeciwko... A na dodatek jest brytyjczykiem :D

    OdpowiedzUsuń