Żeby jak co roku się rozczarować: świąteczne plany

Jestem osobą, która praktycznie mogłaby przespać pierwszą połowę roku, tylko po to aby przebudzić się na dwa miesiące wakacji, cudowną jesień z pełnym zabawy Halloween na końcu października i... Świętami. Boże Narodzenie to dla mnie jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo. Kocham ten nastrój, słuchanie kolęd i innych świątecznych piosenek, pieczenie, dekorowanie domu, kupowanie prezentów. Z drugiej strony zawsze nastawiam się na coś niemożliwego, że naprawdę przeżyję te magię, której tak pełno jest w filmach i powieściach z motywem świątecznym. Ania ogląda naiwnie Love Actually, a potem przy napisach końcowych rozgląda się, bo gdzieś zniknęła jej niezwykła świąteczna historia. Zdaję sobie sprawę z faktu, że takie rzeczy się nie zdarzają, ale już bardzo dawno temu straciłam nadzieję na przemówienie sobie do rozumu z dobrym rezultatem.

I ten rok będzie taki sam. Pełen ogromnych oczekiwań, czasochłonnych przygotowań i przyjemny. Ale tylko tyle. Mam plany zanurzyć się więc w świątecznej fikcji, aby tak czy inaczej poczuć naprawdę tę atmosferę. Trudno, że tworzą ją nieistniejący bohaterowie.

Książki są zawsze na uprzywilejowanym miejscu, więc od nich zacznijmy. Mam w planach cztery świąteczne powieści. Pierwszy z nich to znany i kochany przez wszystkich klasyk, wiktoriańska opowieść autorstwa Charlesa Dickensa. Wiecie, że wcześniej nie czytałam Opowieści Wigilijnej? Najwyższa więc pora nadrobić te zaległości. Kolejne trzy książki to YA, bo w końcu czemu by nie poczytać o osobach w moim wieku, które też przygotowują się albo przeżywają Boże Narodzenie, z tą tylko małą różnicą: u nich są to Święta niezapomniane. Pierwszą taką powieścią jest W śnieżną noc Johna Greena, Maureen Johnson i Lauren Myracle, zbiór trzech świątecznych historii. Jako, że jest to ostatnia pozycja autorstwa Greena, jestem w równej mierze podekscytowana, jak i zasmucona. Jest to równocześnie kolejny owoc współpracy Zielonego z innym autorem. Historię Willów Graysonów pisał wraz z Davidem Levithanem, o którym również za chwilkę wspomnę. Razem z Rachel Coin napisali Księgę Wyzwań Dasha i Lily. Kiedy czytałam opis książki, natknęłam się na słowa: ulubiona księgarnia, Manhattan, świąteczna gorączka. Jak miałam się powstrzymać? Ostatnią pozycją obowiązkową jest wydany niedawno w Polsce zbiór dwunastu świątecznych opowiadań dwunastu różnych autorów. Podaruj mi miłość to nowy nabytek na mojej półce i już nie mogę się doczekać zanurzenia się w te wszystkie świąteczne opowieści.

Co do filmów, trochę tego jest. Parę świątecznych klasyków sobie odświeżę. Cudowne Love Actually, Grinch, Ekspres Polarny i takie animacje jak Strażnicy Marzeń czy Puchatkowego Nowego Roku. Nadrobię również zaległości w kategorii filmów świątecznych i spróbuję zabarać sie np. za Elfa, Dziadka do Orzechów i jakąś Opowieść Wigilijną, jak już skończę książkę. Istnieje również świąteczna animacja, Artur ratuje gwiazdkę. Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem ja jeszcze tego nie oglądałam, ale muszę się za ten film także zabrać. Poza filmami z kategorii "ociekają Gwiazdką" na pewno spędzę parę uroczych godzin z filmami kostiumowymi. Zawsze jest pora na dobry dramat z akcją w XVIII czy XIX wieku, ale sezon jesienno-zimowy wyjątkowo temu sprzyja. Jakaś tam ekranizacja Austen (tu myślę szczególnie o najnowszej ekranizacji Perswazji) czy Bronte (Wichrowe Wzgórza z Juliette Binoche i miniserial Jane Eyre). A to nie wszystko...

Przed komputerem spędzę nieco więcej czasu. W końcu mamy jeszcze seriale! Planów nie mam zbyt ambitnych. Świąteczne odcinki Sherlocka i Doctora Who, a poza tym kontynuowanie mojej przygody z Downton Abbey. Sezony trzeci i czwarty zobaczę na pewno, tym bardziej, że jest tam również specjalny odcinek na Święta. Grudzień to w szkole ciężki miesiąc, więc odstresuję się spędzając czas z moją życiową miłością. Mówię tu o Matthew Crawleyu oczywiście.

To muzyka odpowiada jednak za ten klimat. Leci w tle, gdy turlam się po dywanie i gdy uczę się chemii, jest więc ze mną prawie ciągle. Piosenki świąteczne można podzielić na trzy kategorie: kolędy, u mnie są to głównie angielskie, choć tych po polsku i hiszpańsku też z przyjemnością słucham, popowe hity, po które sięgam, ale najczęściej w formie spokojniejszych, bardziej w moim stylu coverów i jazzowe nastrojowe utwory sprzed paru dekad. Wymienianie tu wszystkich piosenek jakich słucham z poszczególnych kategorii byłoby męczące. Polecę Wam więc po prostu parę playlist. Na przykład ta albo ta.

No i to by było na tyle. Jeśli macie jakieś propozycje filmów, seriali czy książek wpisujących się w gwiazdkowy klimat, albo może mniej znanych, ale ładnych piosenek, będę wdzięczna za rekomendacje.




3 komentarze:

  1. Ojoj, LoveActually jest absolutnie najlepszą (i przy okazji najbardziej przesłodzoną)komedią romantyczną, ale jak tu nie kochać czegoś w czym gra cała plejada perfekcyjnych brytyjskich aktorów???
    Ja muszę w końcu Grincha obejrzeć, bo to wstyd straszny, że jeszcze nie widziałam ;)
    I jako fanka musicali znajdę jakiś sposób, żeby obejrzeć odświeżone "Grease" z Aaronem (jakonmiałnanazwisko), tym co grał Enjorlasa <3 Nic to wspólnego ze świętami nie ma, oprócz tego że wtedy wychodzi!
    A mogę zapytać jakiego "Dziadka do orzechów" chcesz zobaczyć? Bo bardzo lubię książkę, muzykę baletową i wersje Barbie (ona serio jest super, to pół mojego dzieciństwa!), ale nie znam żadnej fajnej filmowej adaptacji, więc byłabym wdzięczna za podzielenie się tą wiedzą, bo uwielbiam tę historię ;) (jeśli nie zaniecham tego postanowienia, to zamierzam w Święta przeczytać jeszcze wersję Dumasa po francusku, ale że jestem leniwą bułą, która mimo tylu lat nauki ciągle nie zna francuskiego, to pewnie mi się to nie uda).
    Dzięki za ten wpis (i za to, że znowu nieświadomie motywujesz mnie do tego żebym ruszyła dupę (co jest trudną sprawą jak jest się leniwą bułą) i napisała w końcu posty, które mam w planach)!
    PS: Mam nadzieję, że ci nieistniejący bohaterowie będą mi towarzyszyć w nauce biologii <3 Nikomu nie radzę robić sobie zaległości, bo nadrabianie w Święta zapewne nie będzie przyjemne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, cieszę się, że motywuję kogokolwiek, bo samej siebie do jakiejś większej aktywności nie jestem w stanie przekonać. A co do Dziadka do Orzechów, to znalazłam takiego: http://www.filmweb.pl/film/Dziadek+do+orzechów-2009-446069 i nie wiem co o nim myśleć, ale spróbuję obejrzeć podczas przerwy świątecznej

      Usuń
    2. Oj, to jak obejrzysz to daj znac jak się podobało, bo filmweb mnie nie przekonuje :/
      Wśród obserwowanych przeze mnie blogów na bloggerze twój ma najbardziej regularne posty ;) U mnie najgorsze jest to, że nie mam kiedy zrobić zdjęć, bo światło teraz szybko ucieka :(

      Usuń