Czytało się, oglądało, podsumowanie 2015 roku

Rok zbliża się ku końcowi. Najwyższy więc czas podsumować, co porabiałam na blogosferze, co ciekawego obejrzałam, przeczytałam i gdzie pojechałam. 

Dzisiejszego dnia obchodzę również pierwszą rocznicę bloga. Tak, to już rok od kiedy założyłam Annatomy. Nadal nie mogę w to uwierzyć. W ciągu roku udało mi się "nabić" aż 19 000 wyświetleń i choć wiem, że liczba osób do których dotarłam jest pewnie co najmniej 100 razy mniejsza, to i tak uważam to za wielki sukces (Tak przy okazji połowę tych wyświetleń zawdzięczam zapewne mojej parabatai, której regularne nudzenie o nowe wpisy były źródłem motywacji, za co serdecznie dziękuję). Udało mi się znaleźć wiele ciekawych blogów i osób. Ach, no i nie mogę zapomnieć wspomnieć, że ten wpis jest już siedemdziesiątym, co oznacza, że post na blogu pojawiał się średnio, co 5.2 dnia. Jest to całkiem niezły wynik. Co więcej, udało mi się zorganizować miesiąc tematyczny, poświęcony Igrzyskom Śmierci, a także co miesiąc (poza listopadem, kiedy to pisałam jedynie o wspomnianych już Igrzyskach) wstawiać wpis o jakiejś fantastycznej bestii: Monstrum miesiąca. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie równie, a najlepiej jeszcze bardziej owocny. 

Tak jak dokładnie rok temu wybrałam listę dziesięciu najlepszych książek, jakie przeczytałam w roku. 2015 był to rok nadrabiania klasyków i udało mi sięgnąć po całkiem sporo, chociaż oczywiście lista pozycji do przeczytania nadal się ciągnie i ciągnie. Dodatkowo, zapoznałam się z wieloma ciekawymi powieściami YA. Ze strony technicznej natomiast, dużo książek przeczytanych przeze mnie w tym roku było po angielsku. Parędziesiąt. Uważam to za duży sukces i choć głupio to zabrzmi, widze u siebie znaczną poprawę, bo powieści, które jeszcze rok temu czytałam z ręką przyklejoną do słownika, teraz mogę czytać bez większego problemu. Zboczyłam jednak z tematu. Lista dziesięciu najlepszych książek, ktore przeczytałam w 2015 roku:

   Jane Eyre
   Piotruś Pan
   Anna i pocałunek w Paryżu
   Zabić Drozda
   Szukając Alaski
   Anna Karenina
   Władca Much
   Fangirl
   Agnes Grey

Co się jeszcze tyczy książek, miałam szczęście uczestniczyć w spotkaniach i zdobyć autografy dwóch dosyć znanych zagranicznych autorów: Johna Flanagana (seria Zwiadowcy) i Veroniki Roth (trylogia Niezgodna). 

Mijający rok w kwestii seriali to dwie pozycje: Doctor WhoDownton Abbey. Mieliście szansę czytać o moich wrażeniach z kolejnych sezonów tego pierwszego i bez wątpienia mogę stwierdzić, że  pokochałam Doktora.  Żaden wpis dotyczący Downton nie pojawił się jednak, a to dlatego, że za serial zabrałam się niedawno, z sześciu sezonów zostały mi jeszcze dwa. Mam w planach zrobić post o całym serialu w przyszłym roku, kiedy obejrzę pozostałe dwie serie, ale niczego nie obiecuję. Jestem jednak zachwycona perypetiami rodziny Crawley oraz ich służby.


Z filmami mam problem. Nie prowadziłam żadnego spisu. Jedyne, o czym mogę napisać, to filmy, na które poszłam do kina, bo premiery tego roku łatwo znaleźć w Internecie, natomiast pozycji oglądanych w domowym zaciszu wyśledzić niestety nie jestem w stanie. 2015 był rokiem sequeli wielkich blockbusterowych franczyzn. Jurassic World podobał mi się, ale Mad Maxa: Na Drodze Gniewu i Przebudzenie Mocy pokochałam. Disney przywrócił do życia Kopciuszka, dodając postaciom jakieś motywacje i czyniąc ich generalnie bardziej interesującymi. Pixar natomiast po raz kolejny zachwycił zarówno pomysłem, jak i wykonaniem swojej animacji. Mówię tu oczywiście o W głowie się nie mieści. Dostaliśmy też pięknych młodych Brytyjczyków w The Riot Club i choć scenariusz nie był idealny, pokazał różnice klasowe w brytyjskim społeczeństwie, a także umożliwił ludziom spoza wysp zapoznanie się z historią ze sztuki teatralnej Posh. No i oczywiście, czym by było podsumowanie filmowe roku bez paru dramatów kostiumowych. Piękna ekranizacja dzieła Thomasa Hardy'ego Z dala od zgiełku, historia Stephena Hawkinga, a przede wszystkim jego żony, uhonorowana nagrodami Akademii Filmowej, BAFTAmi i Złotym Globem, czyli Teoria Wszystkiego, a także opowieść o walkę o prawach wyborczych kobiet: Sufrażystka.

Podróżniczo też nie było rozczarowań. Moja wycieczka do Francji, a konkretnie Paryża i Normandii była cudowna, tak samo jak wakacyjny wyjazd do Wielkiej Brytanii. Z rodzicami natomiast byłam w Budapeszcie, który jest miastem absolutnie cudownym i mam nadzieję kiedyś tam powrócić oraz Chorwacji. Całkiem nieźle, choć wewnętrzny podróżnik Ann chce jeździć jeszcze więcej.

A postanowienia? Plany? Przede wszystkim prowadzić jakąś listę książek i filmów, z którymi będę miała przyjemność się zapoznać w kolejnym roku. Chciałabym spróbować wypełnić jakąś czytelnicze wyzwanie (zastanawiam się nad tym od Popsugar albo Book Riot), co łączy się z planem czytania nie tylkio klasyków i YA. Jakieś biografie, reportaże, poezja, jestem zdecydowanie na tak! W kwestii filmów to mam przede wszystkim jedno postanowienie: nadrobić klasyki, bo mam takie braki w kwestii kultowych filmów, że aż mnie to przeraża. Dwa seriale absolutnie muszę zacząć w 2016: Supernatural i Hannibala. Nie samymi stronami książek i ujęciami człowiek żyje, prawda? Chciałabym nauczyć się cieszyć z małych rzeczy, poznać dużo ludzi i zgromadzić i wiele ciekawych doświadczeń. Szczęśliwego Nowego Roku!

4 komentarze:

  1. A dramaty? Proponuję dodanie dramatów do planów (właśnie się zorientowałam, że czytam czwarty dramat pod rząd i to trzy z nich są Szekspira, Brytyjczycy niszczą życie).
    Gratuluję owocnej rocznicy (zawstydziłaś mnie, ja w tym roku napisałam 28 postów (nie licząc poniedziałkowych, bo ich już nie ma i udajemy że ich nie było), w porównaniu do Ciebie jestem żałosna, może zdążę dzisiaj stworzyć jeszcze jednego!)
    "Doctor Who" to wielkie dobro, chwała twórcom!
    A może będziesz chciała z seriali zapoznać się z internetową serią Nothing Much To Do (potem Little Loely Losers już samo przychodzi)? BO nie mam z kim fangirlować, mam wrażenie, że nikogo w Polsce nie obchodzi nietypowa adaptacja sztuki Szekpira zrobiona w Nowej Zelandii, zupełnie nie wiem dlaczego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do sztuk, to byłam tylko na Koriolanie, ale Hamlet i Jane Eyre to w przyszłym roku pozycje obowiązkowe :D A co do Nothing Much To Do to z chęcią się zabiorę, bo w planach mam również jakieś ciekawe Web Series (nie żeby coś, ale to Twój wpis o tych internetowych serialach mnie zainspirował).

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Paryż i Normandia to coś cudownego! Do dziś wspominam cudowne ogrody Claude'a Monet, zwłaszcza tę część z mostkami - cudo!
    Jeśli chodzi o seriale, to właśnie niedawno wzięłam się za Doctora Who i mam wrażenie, że skończę dopiero w wakacje - bo oczywiście chcę obejrzeć całego Classica, jaki tylko jest w imternecie!
    Gratuluję też nadrabiania klasyków, ja na razie doczytuję te najpopularniejsze młodzieżówki, ale już wkrótce biorę się za Jane Austen i siostry Bronte.
    "W głowie się nie mieści" to arcydzieło, jeden z lepszych filmów animowanych jakie w życiu widziałam.
    Natomiast zaległości w "normalmych" filmach mam straszne, dopiero w tym roku obejrzałam Gwiezdne Wojny (wprawdzie została mi jeszcze "Zemsta Sithów" i "Przebudzenie Mocy", ale przynajmniej wiem już, o co ten szum ;)) izainteresowałam się uniwersum Marvela. I chyba muszę nadrobić Jurrasic Park... Cóż, czeka mnie pracowity 2016!

    OdpowiedzUsuń