Czy macie takie książki, które bardzo kojarzą Wam się z danym miesiącem? Ja, jak właśnie się okazało, posiadam takowych całkiem sporo. Skończyło się więc na zabawie dopasowywania przeczytanych przeze mnie powieści do dwunastu miesięcy. Nie chodzi nawet o czas akcji, ale raczej atmosferę powieści czy może również wspomnienia, związane z czytaniem danej pozycji. Zaprezentuję dziś Państwu listę dwunastu lektur moim zdaniem idealnym na dany miesiąc, a Was zachęcam do pisania w komentarzach lub osobnych wpisach na Waszych blogach podobnych propozycji, bo, nie chwaląc się, uważam swój pomysł za całkiem niezły.
Styczeń - Baśniarz (Antonia Michaelis)
Niesamowita książka niemieckiej autorki opisuje zimowe miesiące. Jest jednocześnie ciepła i przerażająca. Historia Anny i jej znajomości z Ablem to same kontrasty. Antonia Michaelis potrafiła połączyć ze sobą baśniową opowieść z wątkami do bólu prawdziwymi i pokazującymi trudy i problemy życia. Warto rozpocząć rok z tak nieoczywistą lekturą.
Luty - Anna Karenina (Lew Tołstoj)
Rosyjska cegiełka kojarzy mi się z drugim miesiącem z paru powodów. Z krajem, w którym rozgrywa się akcja jest związanych kilka stereotypów, jak na przykład ten o epickiej rosyjskiej zimie. W otulonym śniegiem lutym, warto sięgnąć po to tomiszcze, jako że czternastego obchodzimy także Walentynki, a Anna Karenina to opowieść o wielkim romansie, ale też miłości w różnych innych formach.
Marzec - Agnes Grey (Anne Brontë)
Powieść autorstwa najmniej znanej z trzech sióstr Brontë, Anne, opowiada o guwernantce. Niezwykle utożsamiałam się z tytułową bohaterką i kibicowałam jej od samego początku do końca. Dlaczego marzec? To miesiąc pomiędzy zimą, a wiosną, a opowieść o Agnes i jej staraniu, aby znaleźć szczęście w pracy, w życiu to taka droga od zimna do kiełkującej nadzei. (Boże, ale ja jestem dziwna)
Kwiecień - Rozważna i romantyczna (Jane Austen)
Jane Austen potrafi doskonale połączyć romans z satyrą na społeczeństwo, tworząc zabawną, uroczą historię. W kwietniu wszystko budzi się do życia, a więc także uczucia. Kwiecista słowa, bale i przjażdżki, coś takiego kojarzy mi się z kwietniem. Opowieść o Eleanor i Marianne Dashwood to jedna z moich ulubionych powieści autorstwa dziewiętnastowiecznej pisarki. Dlatego, gdy wszyscy trajkotają o Dumie i Uprzedzenie (chociaż tę pozycję tez uwielbiam), ja polecam Rozważną i romantyczną.
Maj - Ania z Zielonego Wzgórza (Lucy Maud Montgomery)
Teoretycznie opowieść o Ani mogłabym polecić na każdy miesiąc. Bohaterka w końcu zawsze miała jakieś uwagi i potrafiła zachwycić się oraz wpaść w kłopoty w każdym miesiącu roku. Maj kojarzy mi się z nią jednak szczególnie. Zieleń i kwiaty, które aż sprawiają, że chce się żyć i marzyć, dobra pogoda, idealna na spacery i odkrywanie okolicy. W piątym miesiącu roku łatwo mi poczuć się jak panna Shirley i to nie tylko dlatego, że dzielimy imię.
Czerwiec - Wielki Gatsby (F. Scott Firzgerald)
Ciepło, coraz cieplej, a szkolne dni dobiegają końca. Dni są długie, ale wieczory bardziej przyjemne. Pora na... Przyjęcie! Jedna z moich ukochanych książek, Wielki Gatsby to powieść idealna na czerwiec. Sprawia, że aż chcesz się bawić, ale przy tym zmusza do refleksji. Na temat życia, przyjaźni, lojalności. Słodko-gorzka historia, rozgrywająca się na wschodnim wybrzeżu w latach dwudziestych jest naprawdę godna polecenia.
Lipiec - Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy (Rick Riordan)
Pora przywitać wakacje. Percy, który jest narratorem serii, swoje liczne przygody opisuje w sposób niezwykle zabawny. W lipcu zapomnijmy o szkole, rzucając się w wir przygód i marząc o tym, aby samemu dostać się do Obozu Herosów, poznać półbogów i wyruszyć na niezapomnianą wyprawę z Percym, Annabeth oraz Groverem.
Sierpień - Cień Wiatru (Carlos Ruiz Zafón)
Napisana w sposób niezwykle precyzyjny, historia rozgrywająca się w dwudziestowiecznej Barcelonia to książka idealna. Żadne słowo nie zostało tam użyte przypadkowo, a książka to połączenie tylu różnych gatunków, że każdy odnajdzie coś dla siebie. Magiczny, mistyczna, intrygująca, tak mogę określić piękną powieść Zafóna. Kryjąc się przed sierpniowym słońcem możemy pomarzyć o dawnych czasach i labiryncie półek, na których pokryte kurzem zapomniane książki tylko czekają na przeczytanie.
Wrzesień - The Perks of Being a Wallflower (Stephen Chbosky)
Powrót do szkoły wraz z Charliem, autorem zbioru listów, w formie których książka jest napisana nie musi być straszna. Bohater rozpoczyna liceum i dzieląc się swoimi uwagami na temat szkoły, ludzi, życia, zachęca do refleksji. Dla mnie absolutnie niesamowita książka. Bohater pisze o poznawaniu ludzi, doświadczaniu nowych emocji i odkrywaniu życia w taki sposób, że cieszysz się, będą w jego wieku.
Październik - Makbet (William Shakespeare)
Nawet nie wiecie, ile jest październikowych książek! Jest to w końcu miesiąc Halloween, strasznych historii, potworów i duchów. Zdecydowałam się jednak na szekspirowską tragedię, ponieważ ta mroczna historia o pragnieniu władzy i szaleństwie pokazuje, że nie potrzebujemy wampira, aby wczuć się w klimat święta strachu. Wystarczy jeden straszliwy czyn człowieka i jego zwrócenie się przeciw światu. W końcu potwory to nie tylko te istoty, z długimi pazurami i ostrymi zębami.
Listopad - Wichrowe Wzgórza (Emily Brontë)
To właśnie to skojarzenie zainspirowało to stworzenia wpisu. Smagane wiatrem wrzosowiska, historia miłosna, która nie jest jedną z tych szczęśliwych i mroczni bohaterowie - czego więcej chcieć na listopad, kiedy to dni są krótkie i zimne, niebo prawie cały czas zakryte płaszczem ciemnych chmur, a drzewa pozbawione liści wyglądają jak kościotrupy?
Grudzień - Opowieści z Narnii (C.S. Lewis)
Wiem, że mogłabym dać jakąkolwiek książkę, która rozgrywa się podczas Świąt. Opowieści z Narnii to jednak świetn wybór, bo wspomnienie o Bożym Narodzeniu mamy. Dodatkowo, jest to epicka opowieść o walce ze złem, magicznych krainach, przygodach i byciu dzieckiem. Idealne na koniec roku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj,do października to ja mam zupełnie inne skojarzenia. Przypominają mi się kolorowe liście na Plantach i wietrzne dni... Ale i tak bym dała tutaj "Anię z Zielonego Wzgórza", bo moja imienniczka z tej powieści uwielbia październik ;)
OdpowiedzUsuń"Opowieści z Narnii" świetnie pasują do grudnia, chociaż ja chyba jednak zostanę przy "Dziadku do Orzechów" jako mojej ulubionej grudniowej opowieści.
Dziadka do Orzechów dalej nie przeczytałam, ale bardzo chcę i chyba poczekam właśnie do okresu świątecznego, aby w pełni cieszyć się tą atmosferą :D
UsuńCiekawy pomysł na post. Czuję się głupio, bo nie przeczytałam nawet połowy z wymienionych przez Ciebie książek... muszę to nadrobić.
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości: co z monstrum miesiąca? Bo wiesz, piętnasty był wczoraj, a ja jestem osobą niecierpliwą XD
Monstrum w tym roku będzie nieco później, ale pojawi się, cieszę się, że pytasz c:
Usuń