Żyjemy przyszłością?

Ludzie mówią: nie żyj przeszłością. Co było, to było, pora się z tym pogodzić, a skupić na przyszłości, czymś na co mamy realny wpływ. Ale czy naprawdę to najlepsze rozwiązanie? Żyjemy przyszłością, nie teraźniejszością. 

Może w innych kręgach społecznych to wygląda inaczej. Gdzieś dzieciaki uciekają z lekcji, żeby pójść na piwo i zupełnie nie obchodzi ich edukacja. Gdzieś ludziom wszystko jedno, czy będą w ogóle pracować, najlepiej przecież mieszkać całe życie u rodziców i spędzać dni oglądając telewizję. Mówię teraz jednak o osobach, takich jak ja, które chodzą do dobrych szkół, chcą pójść na dobre studia, mieć dobrze płatną pracę. O osobach, które wszystko robią z myślą o tym, co będzie kiedyś. Ten nieco dziwny post zacznę może od wiersza, na który natknęłam się jakiś czas temu:

At first I was dying to grow up and go to high school
Then I was dying to finish high school and go to college
Then I was dying to finish college and start working
Then I was dying to get married and have children
Then I was dying for my children to grow old enough so I can go back to work
Then I was dying to retire
And now I am dying
And I suddenly realised
I forgot to live…


Czasami czuję się jak ten osiołek, który ma przyczepioną marchewkę tuż przed swoim pyszczkiem. Zarówno ja, jak i inni, pędzimy wciąż do przodu, nie oglądając się nawet na boki. Nauka, olimpiady, dobre oceny. Dlaczego? Aby dobrze przygotować się do matury, która pozwoli dostać się na dobry kierunek na studiach, które zapewnią pracę, która zapewni dostatek. To szczęście, do którego powinien dążyć każdy z nas jest w naszych głowach silnie powiązane z przyszłością. Ale kiedyś ta przyszłość będzie naszą teraźniejszością, a my nadal będziemy to przekładać.

Nie nawołuję do zaprzestania przejmowania się tym, co kiedyś będzie. Sama nie byłabym w stanie. Chodzi mi tylko o to, abyśmy umieli, abym ja umiała zatrzymać się, korzystać z chwili. To pospolite carpe diem. Wiem, że mam tylko szesnaście lat, więc co ja tam mogę wiedzieć, prawda? Ale mam właśnie te szesnaście lat, dużo przed sobą i nie chcę zmarnować tej szansy, bo każdy dostaje tylko jedną. Nie chcę spędzić życia goniąc wciąż za jakąś ideą idealnej przyszłości, bo wtedy nigdy się nie zatrzymam, aż nie będzie już za czym pędzić, a ja tak jak w powyższym wierszu zdam sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie żyłam.

Annatomy to blog głównie poświęcony popkulturze, ale wiecie co? Dalej jeszcze jest początek roku, a ja mam ambicję coś w swoim życiu zmienić. Chcę być szczęśliwsza i choć wiem, że to naiwne, postaram się to zrobić. Kocham fikcję, chyba Was to nie zaskoczy. Czasem jednak warto przemyśleć swoje życie zamiast tysiąca innych, ale fikcyjnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz