Nowy Jork razy cztery

W ostatnim czasie jeśli o literaturę faktu chodzi, jestem dosyć monotematyczna. Co prawda, w końcu zaczęłam czytać jakąś literaturę faktu, co i tak już stanowi postęp, bo jak dotąd moja książkowa dieta składała się z jedynie z powieści. Przeczytałam bowiem cztery interesujące pozycje, a każda z nich zawierała Nowy Jork w tytule. Postanowiłam więc, zamiast pisać czterech osobnych recenzji lub po prostu nie pisać o tym z czystego lenistwa, skondensować swoją opinię o każdej z tych książek do jednego wpisu poświęconego książkom o Nowym Jorku. Po które warto sięgnąć? Już piszę.

Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero - Magdalena Rittenhouse 
Pierwszą pozycją o tematyce nowojorskiej, po którą sięgnęłam był wydany przez wydawnictwo Czarne reportaż autorstwa Magdaleny Rittenhouse. W kolejnych rozdziałach autorska skupia się na poszczególnych dzielnicach Manhattanu (bo jak to w wielu filmach i książkach bywa, Nowy Jork to głównie Manhattan) lub pojedynczych kultowych obiektach i opisuje ich historie, aż po dziś dzień, co sprawia, że czytelnik jednocześnie może zagłębić się w przeszłość jak i zrozumieć współczesny wygląd i znaczenie metropolii. Poznajemy więc Nowy Jork jako pasmo zmian, miasto ciągle zmieniające się i niestałe. Rittenhouse nie mówi nam tu wprost jaki jest Nowy Jork, ale charakter tego miejsca możemy dostrzec i poznać dzięki kolejnym opisywanym fragmentom, które z rozdziału na rozdział składają się w coraz bardziej kompletną układankę. I to podoba mi się chyba najbardziej. W końcu użycie przymiotników typu: różnorodny, barwny, pełen życia to moim zdaniem pójście na łatwiznę, bo chyba każdy, nawet jeśli w Nowym Jorku nie był, wie, że miasto to takie jest. Książka napisana jest w sposób prosty, ale jednocześnie ciekawy i wciągający. Dodatkowym plusem są liczne cytaty z powieści, artykułów czy esei, które również pozwalają zakosztować atmosfery tej pulsującej życiem metropolii. Nigdy nie myślałam, że mogę ocenić jakiś reportaż na pięć gwiazdek na Goodreads. Oczywistym jest więc, że polecam wam te pozycję bardzo gorąco, nawet jeśli za reportażami nie przepadacie.

Nowy Jork zbuntowany. Miasto w czasach prohibicji, jazzu i gangsterów - Ewa Winnicka
Mamy tu do czynienia z pozycją mniej ogólnie opisującą miasto. Skupia się ona bowiem na trzecim dziesięcioleciu XX wieku, przyczynach i skutkach amerykańskiej prohibicji. Jako osoba zafascynowana tą epoką, pozycja zaintrygowała mnie i musiałam dostać ją w swoje ręce jak najszybciej. Wydana przez PWN książka jest jednak nie tylko o samej prohibicji, ale również zmianach w świadomości, kulturze i życiu Amerykanów. Poznamy tu najważniejsze postacie dekady, instytucje i miejsca na mapie Nowego Jorku, o których w czasie Szalonych Lat Dwudziestych było głośno. Przede wszystkim jednak pozycja ta pozwala zrozumieć lepiej, co oznaczała Era Jazzu dla współczesnych Stanów Zjednoczonych, ale również świata. Nie można też nie wspomnieć o wielu historycznych zdjęciach, które pozwalają czytelnikowi z łatwością przenieść parę dekad w tył i wczuć w klimat epoki, o której czyta. Dla zafascynowanych tą dekadą, tak jak ja, pozycja obowiązkowa, bo nie jest ich wiele na polskim rynku książki.

Mój Nowy Jork - Alessandra Mattanza 
Autorka tej książki wydanej przez National Geographic zebrała w jednej pozycji opisy i wspomnienia związane z miastem od parunastu słynnych nowojorczyków. Przeczytamy tu o mieście widzianym oczami kucharzy, aktorów, reżyserów, artystów czy muzyków. Do tego masa pięknych zdjęć różnych części współczesnej metropolii - czego chcieć więcej? No właśnie czegoś tu brakowało. Pozycja ta była dla mnie niestety zawodem. Opowieści kolejnych nowojorskich sław nie zaskakiwały ani trochę, a wręcz mnie nudziły. Nie dowiedziałam się z nich niczego nowego, mój obraz miasta nie zmienił się nawet odrobinkę. To co tak bardzo podobało mi się u Rittenhouse, czyli nie pisanie wprost, jaki jest Nowy Jork, tu przybrało postać zgoła odmienną. Książka roi się od rameczek z ładnymi cytatami, które jednak ułożyć mogłabym ja sama, bez nawet jednej wizyty w metropolii. Czytając rozdział związany z Yoko Ono, już nie pamiętałam, co mówił Martin Scorsese czy James Franco, wszystkie te opowieści zlewały się w jedną. Niewątpliwą zaletą książki jest jednak wcześniej już wspomniana szata graficzna. Fotografie zdają się oddawać ducha miasta lepiej niż cały tekst.

Deliryczny Nowy Jork - Rem Koolhaas 
Manifest holenderskiego architekta to książka dosyć specyficzna. W oczach Koolhaasa Nowy Jork, a konkretnie Manhattan to bowiem jedna wielka idea. Nie zawsze zależna od człowieka, czasem wręcz żywy organizm, z własnymi dążeniami i wartościami. Na podstawie paru przykładów, między innymi wszechobecnych wieżowców czy parków rozrywki na Coney Island, Holender rysuje przed nami obraz miasta, które niezależnie od mieszkańców chcieć będzie zagęszczenia, pięcia się w górę oraz wykorzystania konkretnych brył. Do tego masa innych myśli i metafor, które, muszę przyznać, czasami sprawiały mi trudność i dopiero po ponownym przeczytaniu akapitu zaczynałam rozumieć. Lektura tej pozycji, wydanej nakładem wydawnictwa Karakter, była co prawda, przyniosła jednak wiele satysfakcji. Trzeba było ją sobie przyswajać w małych kawałkach, uświadamia jednak jak specyficznym i niezwykłym bytem jest Nowy Jork oraz jak architektura może realizować marzenia człowieka i to nie tylko w kwestii estetyki i monumentalności. Nie jest to pozycja dla wszystkich, ponieważ nie każdego interesuje tak specyficzny punkt widzenia, tak czy inaczej jednak polecam.

Wspomniane przeze mnie pozycje to oczywiście nie wszystko. O Nowym Jorku napisano tyle, że życia by nie starczyło na zapoznanie się z wszystkimi tymi książkami. Słyszałam jednak wiele dobrego o takich pozycjach jak: Piąta aleja, piata rano, która opowiada o powstawaniu kultowego filmu Śniadanie u Tiffany'ego, ale także o Nowym Jorku lat 50.,  Nowy Jork. Przewodnik niepraktyczny Kamili Słowińskiej, który jest podobno ciekawym reportażem czy komiks autorstwa Will Eisnera zatytułowany po prostu Nowy Jork. Ten ostatni widziałam chyba ostatnio w lokalnej bibliotece, więc zapewne po niego sięgnę najpierw. Jeśli macie jakieś inne propozycje (chodzi mi tu jednak książki o mieście, a nie z akcją się tam rozgrywającą), z chęcią skorzystam z sugestii, bo jak sami zresztą widzicie temat mnie zafascynował.




3 komentarze:

  1. Zachęciłaś mnie do dwóch pierwszych :D.
    Ja się czaję na Z Nowym Jorkiem na NY, bo to książka jednej z moich ulubionych blogerek :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba już wiem co chcę dostać na urodziny :) Dzięki za recenzje.
    Swoją drogą bardzo ciekawy pomysł na połączenie książek o podobnej tematyce w jednym poście (i ten moment kiedy uświadomiłam sobie, że przecież robię to samo... meh)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę mol, piszę ten komentarz już trzeci raz, eh, te bunty maszyn.
    Akurat szukałam czegoś ciekawego non-fiction i chociaż na tapecie miałam zgoła odmienną tematykę, to serio mnie zainteresowałaś Nowym Jorkiem ;) Marzę o przeczytaniu trzech polecanych przez Ciebie pozycji i żałuję, że "Mój Nowy Jork" jest kiepski mimo ślicznej okładki.
    + Weszłam na komputer, bo mój telefon się zbuntował i nie chciał dodać komentarza. Siedzę na internecie prawie godzinę. No dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń