Jak zwariować, czyli co to jest fandom

Zadanie arcytrudne. Opisać, czym jest fandom. To coś więcej niż słownikowa definicja społeczności fanów. Coś, co w gruncie rzeczy trudno ująć w słowa. Ja jednak postaram się, świadoma faktu, że wpis ten będzie całkowicie subiektywny, bo ktoś z Was może postrzegać całą sprawę kompletnie inaczej. Jak rozróżnić zwykłego fana od członka fandomu? I czy jest jakaż różnica? Zapraszam!

Zacznę może trochę z innej beczki, a mianowicie odwołam się do tej wyżej wspominanej dwuwyrazowej definicji Wikipedii. Społeczność fanów. Ok, niby logiczne. większość z Was kojarzy chyba pojęcie społeczności z wiedzy o społeczeństwie. Jest to zbiorowość osób, powiązanych jakoś ze sobą, mającym ze sobą coś wspólnego, a dodatkowo będącymi ze sobą w jakiś stosunkach. Fan? Osoba lubiąca jakąś sławną osobę, dzieło itd. W sumie to fanem można być wszystkiego. Skupiamy się jednak  na fanach książek, filmów czy seriali.

Powiem tyle: według mnie każdy w fandomie to fan, ale niekażdy fan jest w fandomie. Ale jak to? Przecież fandom do społeczność fanów, a więc wszyscy fani są jego członkami. Otóż niecałkiem. Przynajmniej moim zdaniem. Bo rzeczywiście fandom to społeczność. Powiązana zależnościami. Członek fandomu drugiego członka zrozumie. I nie chodzi tu tylko o bezładne piszczenie sjkfhskfjhskj. Fioletowa koszula seksu? Drapple? Nawet jeśli tego typu kawały już od dawna nie bawią, to jednak są takie wewnętrzne żarty, które chyba każdy członek fandomu powinien znać. Bo czy fandom łączy jedynie dana książka czy serial? Wtedy byłoby to strasznie bierne, bo przecież członkowie są cały czas aktywni i tak jak w realnym życiu: nie jesteś na bierząco, nie rozumiesz pozostałych członków grupy, powoli się od niej oddalasz. Jako zbiorowość ludzi bazuje na danym dziele, ale przy tym cały czas idzie naprzód, skupiając się, żartując i rozpaczając z powodu różnych tematów.

Ale przecież nie można znać każdego wymysłu Potterheads czy Sherlockianów! To tysiące, miliony osób i jak jedna osoba wstawi coś na tumblra, to przecież logiczne, że nie cała reszta to zobaczy. Właśnie. Ale myślę, że w każdym fandomie występują jakieś powiedzonka, żarty, obrazki, wielokrotnie powtarzane i znane prawie każdemu. Poza tym, czy mówiąc: ten szalony fandom Sherlocka, macie na myśli wszystkich, którzy serial oglądali i im się podobał czy może tę grupę szaleńców, wariujących w okresie trwającego międzysezonowego hiatusu?

Żeby nie było, że jest to swego rodzaju atak na tzw. sezonowców. Nie. Przecież, cytując samą siebie, fanem można być wszystkiego. Książki, jej ekranizacji, gry na podstawie, spin offu itd. Wszystkiego naraz lub tylko jednego z wyżej wymienionych. Doskonały przykład to po raz kolejny Sherlockianie. Bo mogę się założyć, że ponad połowa z nich nie przeczytała opowiadań sir Arthura Conan Doyla. To jest fandom serialu, a książki mają swój własny, osobny (co prawda malutki, ale zawsze coś). Czy w takim razie maniacy BBC to sezonowcy?

Różnica między byciem fanem, a członkiem fandomu polega na tym, że będąc tym drugim wykazujesz się jakąś aktywnością względem obiektu westchnień. I nie musi być to koniecznie pisanie fanfiction, robienie fanartów czy fanvideo albo wymyślanie niszczących życie teorii. Wystarczy komentowanie, jakieś zaistnienie wśród innych,  bo tak jesteś tylko zwyczajnym obserwatorem. Mi wydaje się to logiczne, nie wiem jak Wam.

Gwałtowny rozwój fandomów obserwuje się od czasu dostępności internetu. Oczywiście istniały już wcześniej, ale miały raczej postać lokalnych grup, spotykających się regularnie. Teraz natomiast możesz skontaktować się z ludźmi żyjącymi na drugiej półkuli. Wystarczy tylko, że będziesz online. Widzę to chociażby na własnym przykładzie. Dosyć aktywnie działam w polskiej społeczności fanów Disneya i coś takiego nigdy nie mogołoby zajść, gdyby nie internet. Część z Was cudownie skomentowała mój post o Doktorze Who (za co Wam ogromnie dziękuję). I choć w moim otoczeniu nikt tego nie ogląda i nie rozumie, czytając komentarze poczułam się częścią jakiejś wspólnoty.

Za internetowa stolicę fandomów uważa się tumblr. Co jest bardzo zabawne, bo oprócz geeków, istnieje jeszcze ta jego hipsterska, stylowa strona. Tumblr to platforma, pozwalająca tworzyć ludziom blogi, które w przypadku fandomów, są pełne zreblogowanych fanartów, editów, newsów, zabawnych komentarzy. Jeśli chodzi o  Polskę, to wydaje mi się, że wciąż jest nas tam mało, a najwięcej fanów działa na facebooku, pełnym fanpage'y poświęconych danym fandomom.

Podsumowując, różnica między byciem zwykłym fanem, a członkiem fandomu jest prosta: aktywne działanie w społeczności i posiadanie jakiś wspólnych z innymi członkami żartów, obrazków, teorii, crossoverów.  

6 komentarzy:

  1. Boże. Fandom. Fandom Sherlocka. Moja choroba.
    To przykre, że wszystko z Sherlockiem mi się kojarzy. WSZYSTKO. Kurczę, jak to boli, kiedy przejeżdża samochód z rejestracją SH :P I co się u mnie na FB dzieje, jak mam całą tablicę zasypaną Sherlockiem. Albo Szczepanem Holewą :) Sama tworzę ff, sama tworzę filmiki. To się naprawdę nazywa chorobą. Nieuleczalną, jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą w stu procentach! Ja też uważam, że jest różnica między byciem (po prostu) fanem, a należeniem do fandomu. Ja, na przykład jestem ogromną fanką Harry'ego Pottera i Pory na Przygodę, ale czuję się przynależna tylko do fandomu HP- crossovery, teorie, fanarty, żarty, shippingi i co tam jeszcze... Lubię PnP, ale nie aż tak. Nie czuję jakiejś szczególnej więzi z tym serialem i z innymi fanami, tak jak w przypadku HP, i raczej nie nazwałabym się członkinią fandomu.
    Czekam na kolejne takie posty! Uwielbiam poruszać tego typu tematy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Umiejętnie powiedziane - o ile do bycia fanem wystarczy przeczytać książkę/obejrzeć serial, o tyle uważam, że należenie do fandomu to trochę bardziej skomplikowana sprawa. Na fandom składają się wszystkie fanarty, fanfici, fanvideo, sławne posty na tumblrze, linijki, które uznawane są za ważne i reprezentatywne. Ja sama identyfikuję się jako multifandom i większość seriali, które obejrzę wciąga mnie w najmroczniejsze zakamarki tumblra. A jednak są wyjątki - na ten przykład obejrzałam Merlina, ale nie zostałam jego fanką. Dzięki moim obserwowanym wiem co się w fandomie dzieję, znam wewnętrzne żarty i sama czasem rebloguję niektóre posty, ale za część fandomu się nie uważam.
    Ważnym czynnikiem jest też kontakt z innymi fanami - mimo że uwielbiam Avatar: the Last Airbender to mam mało kontaktu z ludźmi również go kochającymi i nie mam go zbyt wiele na swojej tablicy, przez co czuję się wykluczona z fandomu, jakbym była obok niego.
    O fandomach można mówić godzinami i nadal nie wyczerpie się tematu, bo to zbyt szeroka dziedzina - są seriale, książki, filmy, komiksy, muzyka, aktorzy, shipy, arty, fici, tumblr, twitter, facebook i wielu używa tego jako żart, ale gdyby się zastanowić to fandom faktycznie jest taką (nie)małą armią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi jako fandomiwiczce wydaje się ten post klarowny i jasny, ale jeśli dorwie go osoba niezorientowana, to jej życzę powodzenia w ogarnięciu. Ale naprawdę, podjęłaś trudny temat, ciężki do ujarzmienia słowami, dlatego głęboki ukłon i kiedy ktoś kolejny raz mnie spyta, o co chodzi z fandomami, odeślę go do tego posta.
    Poza tym tumblr. Jejku, jestem uzależniona. Mocno. I to naprawdę wspaniały środek kontaktu z fandomami i tak jak napisałaś - ich centrum.Szkoda, że tak mało osób od nas jest do niego przekonanych...
    Mówiłam już ci kiedyś, że to naprawdę świetny blog? :'))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku, chyba nie dla mnie te nowomodne wymysły. :D Chyba po prostu słowa zmieniają znaczenie, bo ja zawsze sądziłam, że fanem jest się, gdy się coś uwielbia, a nie jest, gdy się zwyczajnie coś lubi i darzy zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. A jest może jakiś spis fandomów ? Bo na razie to jestem fanem i nie mam jak aktywnie uczesntniczyć, chociaż sama się zastranawiam nad róznymi teoriami, paringami itp. Ale o poslkim fandomie Blacklist nie słyszałam ;( O nie i co ja teraz zrobię, okazuję sie, że jestem wyalienowanym fanem pewnych teorii ja k iparę innych osób a nie grupką, która usilnie próbuje doawartościować się jako maniacy pewnego dzieła i lansują się na jeszcze większa alienowanacje od reszty społeczeństwa a inni fani są be... XD

    OdpowiedzUsuń