W sadze o przygodach Harry'ego Pottera dwie najbardziej kontrowersyjne postacie to według mnie Draco Malfoy i Severus Snape. Jako, że Alicja na swoim blogu Wiosenne deszcze omówiła już pierwszy przypadek, a ja nie chciałabym powtarzać tego, co napisała, bo podzielam poglądy, pozastanawiam się dzisiaj nad losem Mistrza Eliksirów i stosunku, jaki mają do niego fani.
Pozwolę sobie począć od krótkiego wyjaśnienia dla osób niezaznajomionych z potterową społecznością fanwoską. Jedną z wielu niepisanych zasad jest podejście czytelników do postaci Snape'a, a mianowicie bezgraniczna miłość, uwielbienie i żal z powodu finału, jaki go spotkał. Większość jeszcze Ci powie, że kochała go od początku, jeszcze zanim się okazało, dlaczego tak traktuje Harry'ego.
Teraz wyjaśnienie numer dwa, a mianowicie ja do Severusa nic nie mam. Uważam, że to zabawna postać, w którą idealnie wcielił się Alan Rickman (o jego głosie wole nie wspominać). To nie jest tak, że piszę post, aby wyrazić, jak bardzo go nie lubię i nie rozumiem z tego powodu fandomu. Chodzi mi raczej o sposób traktowania tego bohatera, zupełnego wybielania jego kartoteki.
Mam wrażenie, że fani traktują go jako takie precious baby, które jest niewinne i dobre, jak łza. W sumie jakoś się do tego przyzwyczaiłam, ale jako, że teraz po raz kolejny postamowiłam odświeżyć sobie siedmiotomową serię, mogłam raz jeszcze przeczytac o Snapie.
Jest to po prostu postać antypatyczna. Choć już od pierwszej części można podejrzewać, że za zachowaniem Mistrza Eliksirów stoi coś więcej niż tylko zwykła niechęć do sławy. Snape każdego Gryfona traktuje gorzej i odejmuje punkty bez wyraźnego powodu. No ale Ślizgoni to inna sprawa. Slytherin to świętość i wtedy nasz drogi tłustowłosy bohater wynosi uczniów pod niebiosa. Nawet jeśli, tak jak Draco Malfoy przez większość serii, jest się dumnym z niewiadomo czego, przeciętnym gnojkiem (wybaczcie, ale innego słowa nie mogę tu użyć). Świadczy to o tym, że Snape jako nauczyciel jest po prostu zły. Dla porównania mogę przedstawić profesor McGonnagal, która bez wahania potrafi odjąć punkty podopiecznym ze swojego domu, do czego nie jest zdolny Snape. Jego metoda nauczania, polegająca na przymykaniu oka na niektórych i wyśmiewania się z innych też najwyraźniej sukcesu nie przyniosła, bo nauczyciel jest po to, aby wiedzę przekazywać, a nie tylko egzekwować to, że uczeń źle zrobił zadanie. Źle je zrobił, bo nauczyciel nie umie przekazać odpowiednio swojej wiedzy.
Jako osoba niepełnoletnia, najbardziej była dla mnie jednak irytująca jego umiejętność słuchania. A raczej jej brak. Ile razy próbowałam coś powiedzieć dorosłemu, wyjaśnić sytuację, wytłumaczyć się albo chociaż zapytać o motywy jego działania, które są po prostu niesprawiedliwe? I ile razy otrzymałam odpwoiedź: Jesteś mała, nic nie rozumiesz albo Nie pyskuj. Czuję wtedy taką frustrację, bo rozmówca nie stara się nawet wyjaśnić, o co chodzi, ale zwyczajnie mnie olewa. Sądzę, że Severus w większości sytacji po prostu nie szanuje nikogo, jest dumny i ma przerośnięte ego.
Nie zapomniałam jednak o ostatniej części, nie martwcie się. W końcu Przez te wszystkie lata? Zawsze to dla mnie równiez jedno z najbardziej wzruszjących kwestii w serii. Snpae okazuje się kochać Lily, a nienawiść do Harry'ego jest wyjaśniona tym, że jest to w końcu dziecko nie tylko o zielonych oczach Lily, ale również syn zagorzałego wroga Snape'a, Jamesa Pottera. I tu jego relacja z Chłopcem, który przeżył wydaje sie dużo bardziej ciekawa. Chyba musiał mieć wątpliwości, bo w końcu Potter to połączenie kobiety, którą kochał i jego arcywroga. Tak więc, choć ogólnie był dla Harry'ego okropny zawsze chronił jego życie. Winy odkupione?
No i dochodzimy tu do konkluzji, bo moim zdaniem nie. Spotkały go naprawdę okropne rzeczy i był w ciężkiej sytuacji, ale czy to oznacza od razu, że wszystkie złe czyny, jakich dokonał się wymazują? Nie. Przynajmniej dla mnie. Oczywiście bohater zaczyna być nam bardziej sympatyczny, ba, niektórzy nawet dostali obsesji na jego punkcie. Harry równiez przebacza wszystko swojemu nauczycielowi i nawet na jego cześć nazywa syna.
Podsumowując, ja Severusa lubię, ale irytuje mnie to, że po Insygniach Śmierci większość osób zapomina o wszystkim, co zrobił. Jego niesprawiedliwość, ciągłą chęć wywalenia Pottera ze szkoły, faworyzowanie i złe metody nauczania. Rada? Po prostu nie zapominajmy o jego przeszłości, a lubić i kochać go nikomu nie zabraniam, bo sama całkiem go lubię.
Wiem, że dotykam tematu potterowskiego tabu, ale czytam tą moją ukochaną serię i cudowny, niewinny, biedny zraniony Snape jest dla mnie najbardziej irytującą postacią. Z chęcią się przekonam, co wy sądzicie, dlatego piszcie w komentarzach, czy zgadzacie się ze mną czy nie i dlaczego. Jako, że jest to kwestia sporna przeczytałabym wasze opinie.
PS: Alan Rickman rządzi
PPS: Mam nadzieję, że nie wyszłam jako bezduszna istota pozbawiona emocji
Rachunek sumienia Severusa Snape'a
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Generalnie się zgadzam, ale dla mnie Snape jest jeszcze czarniejszy - nie zapominajmy o latach szkolnych.
OdpowiedzUsuńMnie śmieszy zjawisko żonowania Snape'owi. Jak Draco jeszcze jestem w stanie do pewnego stopnia zrozumieć - choćby przez wygląd Toma - to Severus jest ugh. Totalnie nie wiem, co jest w nim pociągającego.
Jeśli ty wyszłaś na bezduszną, to wolę nie myśleć, jak ja wyglądam w moich postach XD.
Btw. wkradło ci się coś dziwnego " Snape każdego Gryfona traktuje gorzej i odejmuje punkty bez wyraźnego powodu. No chyba, że są to Ślizgoni." ;)
PS: Jestem bezgranicznie zakochana w twoim szablonie, mówiłam ci to już?
Dzięki za szablon i pokazanie błędu, o bezduszna :D
UsuńJa tylko nie rozumiem jednego... JAK MOŻE ISTNIEĆ COŚ TAKIEGO JAK SNARRY? No proszę, jak się o tym dowiedziałam, to myślałam, że się porzygam :)
OdpowiedzUsuńZnaczy się ja mam do niego sentyment, bo lubiłam go już przed wyjściem 7 części, bo wtedy (niespodzianka) nikt go nie lubił, a ja byłam współczującym dzieckiem kochającym znienawidzonych (well, tylko tych książkowych, tak naprawdę byłam potworem ;). No i w niego wtedy wierzyłam (10 pkt dla Ravenclaw za moje bycie hipsterem poproszę). Ale to było przed tym jak przeczytałam książki :)
A Fandom to fandom - generalnie według mnie coś takiego jak "fandom" Harry'ego Pottera powinno być zakazane, bo to jest po prostu książka dla wszystkich :D Snape nie jest fajny, ale jest mi go żal, więc go lubię, a w dodatku wierzę w odkupienie win (no tez nie jestem przekonana, że to zrobił) i takie tam cukierkowe tęczę, więc nie mogę powstrzymać sympatii do niego :)
Zgadzam się z Tobą. Nawet lubię Snape'a, ale gdy mówię, że nie shippuję Slily (czy jak to tam jest) to większość moich znajomych się bulwersuje.
OdpowiedzUsuńJa nawet lubiłam Snape'a w filmach (głównie dzięki genialnemu odtwórcy jego roli), ale po przeczytaniu książek, w których przedstawiono wiele sytuacji pominiętych w ekranizacji (jak na przykład to, że Snape'owi zdarzyło się nazwać swoją ukochaną Lily ,,szlamą") nieco zmieniłam zdanie na jego temat. Nie był zbyt dobrym człowiekiem (a tym bardziej nauczycielem) i teraz w zasadzie nie widzę powodu, dla którego miałabym go lubić. Co najwyżej jest mi go trochę żal.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią o Snape'ie, ale... skąd pomysł, że jego osoba jest w fandomie tematem tabu?
OdpowiedzUsuńJasne, swego czasu był naprawdę spory hype na Snape'a i jego miłość do Lily, tak samo jak wszyscy walczyli z wizerunkiem Slytherin-dom-wszystkich-czarnoksiężników. Jednak podobnie jak w przypadku Ślizgonów (teraz czas na walczenie ze stereotypem ciamajdowatego Hufflepuffu), tak i Severus już przeszedł.
Wystarczy zajrzeć na tumblra, gdzie często pojawiają się posty mówiące to samo co Ty tutaj i jeszcze więcej. (Teksty typu "jego uczucie do Lily to nie była miłość, to była obsesja" i inne takie.)
Jeśli chodzi o mnie, to do Snape'a mój stosunek jest tak neutralny, jak potrafi być. I w przeciwieństwie do lwiej części fandomu nigdy nie zachwycałam się cytatem "always", aczkolwiek to może mieć też związek z tym, że widząc go na wszelkich możliwych editach, zaczęłam nim rzygać i mieć po dziurki w nosie.