Let it go, Disneyu, czyli mój problem z Krainą Lodu

Wpis ten czekał na napisanie od naprawdę bardzo dawna. Teraz, jako, że Disney potwierdził, że druga część animacji jest w trakcie tworzenia postanowiłam, że wreszcie napiszę. Jako zdeklarowana fanka Disneya zawsze z masą emocji podchodzę do każdego filmu, każdego newsa, traileru czy piosenki. Naprawdę kocham animacje, ale nie o tym chcę pisać. Od jakiegoś czasu mam straszny problem z Krainą Lodu, bo film, na który czekałam z ogromną niecierpliwością sprawia teraz, że robi mi się niedobrze. Dlaczego?

Zacznijmy może od początku. Pamiętam, że kiedy zaczynałam fangirlować na punkcie wychodzącego filmu po wpisaniu tytułu w google wyświetlały się tylko artykuły, dotyczące teorii o zamrożeniu Walta Disneya (Frozen Disney). Ann jednak czekała i czekała, z coraz większym piskiem entuzjazmu reagując na nowe plakaty i zwiastuny, tak, że przed premierą moje zainteresowanie filmem przybrało rodzaj obsesji. Pokochałam ten film, zanim większość o nim wiedziała i gdy w końcu miałam pójść do kina, skakałam z radości. Po wyjściu z sali, powiem szczerze, był lekki zawód. Film oczywiście bardzo mi się podobał, ale po takim przygotowaniu, jakie ja miałam, humor nie wypadł aż tak śmiesznie, jak oczekiwałam (choć i tak było zabawnie), a poza tym miałam wrażenie, że piosenek jest o jedną czy dwie za dużo.

Potem nadszedł fandom, któremu z początku przyglądałam się z zainteresowaniem, a potem rosnącym zdziwieniem. Wiele osób wyświęciło ten film do roli cuda. Jako pierwszy porusza większość tematów, a do tego każdy jest identyczny jak Elsa. Let it go było wszędzie, każda dziewczynka musiała mieć choć jeden gadżet z Krainą Lodu, a najlepiej Elsą.

Prawda jest taka, że najbardziej zirytowała mnie chyba postawa Frozen to pierwszy film, który... W większości przypadków nieprawdziwa. Przykłady?
- KL to pierwszy film, uczący, że dziewczyny nie potrzebują faceta, aby je uratował. W tym momencie Mulan, Pocahontas czy Merida poczuły się urażone. Czy muszę wyjaśniać dlaczego?
- KL to pierwszy film, uczący, że dziewczyny do szczęścia wcale nie potrzebują faceta. Merida nie tylko nie potrzebowała chłopka, ale wręcz go nie chciała i za wszelką cenę starała się nie dopuścić do przymusowego zamążpójścia.
- KL to pierwszy film, uczący, że pierwsza miłość nie zawsze jest prawdziwa. W tym momencie, z bólem serca muszę przywołać znienawidzony przeze mnie sequel Pocahontas. Choć to tylko sequel, to jednak zalicza się jako kanon i stanowi doskonały przykład powyższego zdania. jest jeszcze Zaczarowana, kolejny film o niewłaściwej pierwszej miłości.
- KL to pierwszy film o miłości sióstr. Jeden z moich ulubionych filmów animowanych, Lilo i Stitch cicho zapłakał w kąciku, bo sytuacja jest dosyć podobna. Siostry, które po śmierci rodziców mają tylko siebie nawzajem. Sytuacja jest trudna, ale muszą sobie poradzić, tymbardziej, że nie są to bogate księżniczki i starsza Nani musi pracować, aby jakoś utrzymać siebie i Lilo.
I jest jeszcze trochę podobnych opinii, ale zatrzymam się na tych.

Nadszedł jednak kolejny etap, a mianowicie Kraina Lodu pojawiła się w serialu OUAT. Naprawdę uwielbiałam ten serial. Jestem fanką baśni, więc historie opowiedziane zupełnie inaczej, ze zmienionym wyglądem, charakterem, historią postaci. Tak przeleciały mi trzy sezony i gdy okazało się, że w czwartym pojawią się postacie z oscarowej animacji, a do tego wizualnie nie zmienione, mój zapał nieco ostygł. Zaczęłam sezon czwarty, ale nie po kilku odcinkach nie mogłam się przekonać, bo serial stracił to co uwielbiałam w nim najbardziej: niezgodność z z animacją.

Choć może pomyśleć, że jestem nieogarnięta, bo to oczywiste, że jeśli film odniósł sukces, wycisną go do ostatniej kropli. Począwszy od ubrań i gadżetach, a skończywszy na milionie sequeli i krótkometrażówek. Oczywiście zdaje sobie z tego sprawę, ale nie zmienia faktu, że podoba mi się to coraz mniej.

Małe dziewczynki są zachwycone. Nic dziwnego, w końcu zamiast jednej ładnej księżniczki dostały dwie, a w dodatku trochę piosenek do śpiewania. Coś, co dla mnie jednak pozostaje zagadką jest przecenianie jej przez dorosłych i fandom. Na liście najlepszych animacji (nie, nie najlepiej zarabiających, bo to potwierdzam) Frozen zawsze uplasuje się na pierwszym miejscu. Tak jak już wcześniej wspominałam, film podobał mi się, ale nie jest to arcydzieło i według mnie jest wiele animacji w dorobku Disneya zwyczajnie lepszych (choćby Zaplątani, wybaczcie, ale musiałam ich gdzieś wcisnąć). I nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, że dla mnie nie jest to film idealny.

Podsumowując, trochę mi przykro, że film, na który czekałam i lubiłam, został wciśnięty wszędzie w tak okropny sposób, że spowodował zwyczajny przesyt. I cytując słowa znanej chyba przez każdego piosenki, I don't care what they're going to say, bo od dawna chciałam wyrazić tę opinię, a gdybym mogła coś doradzić Disneyowi, to, aby let it go i skupił się na nowych, świeżych pomysłach, bo jeśli tak dalej pójdzie to nie tylko ja będę miała dość. Co za dużo, to niezdrowo.


8 komentarzy:

  1. Zgadzan się z tobą w stu procentach. Kraina Lodu naprawdę mi się podobała, ale nie wyróżnia się niczym wyjątkowym. Zaplątani według mnie dużo lepsi :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że KL to kilka historii połączone w jedno. (Zaplątani rządzą !)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nie zgodzę się, że Zaplątani są lepsi. Na pewno muzyka z Frozen podobała mi się o wiele bardziej (i nie, nie chodzi tylko o Let it go).
    W ogóle nie lubię klasyfikować filmów Disneya, bo naprawdę prawie wszystkie są absolutnie cudowne. Zresztą w każdej podoba mi się co innego. Uważam, że Frozen jest bardzo dobrą animacją, ale również denerwują mnie opinie, że jest to film najlepszy i "jedyny słuszny". I fakt, gadanie, że "Frozen to jedyny film, który..." działa na nerwy.
    No ale taka kolej rzeczy, jak coś zarabia, to koniecznie trzeba to wykorzystać. Mnie to szczerze mówiąc nie obchodzi i bardziej denerwuje mnie pisanie "Elza" niż wielki szum wokół Frozen.
    PS Uprzejmie przepraszam, że mój komentarz jest tak bardzo nieogarnięty :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja napiszę tak.
    Po pierwsze: mnie irytuje to, że nikt nie przywołuje takiej np. Belli jako przykład księżniczki nieuratowanej przez faceta. Bo zwykle jest opinia: niezależne są Elsa, Mulan i Merida. Aha. Czyli, żeby być silną niezależną kobietą, muszę być samotną królową lub uratować Chiny. Nie winię Cię za to, że przywołałaś te przykłady (chociaż i tak się wstydź!), ale tutaj zachodzi mały paradoks. Otóż... Na miejsce irytowania się tym, że film jest zbyt popularny, wrzucamy film, który ileśtam lat wcześniej osiągnął taką samą popularność (znaczy się uwielbiam Mulan, ale dla mnie też była trochę przeceniona). Popularność oczywiście sama w sobie nie jest zła, ale coś w tym jest, że kiedy wszyscy mają fazę na coś to to po jakimś czasie się nudzi, ładnie mówiąc (aktualnie rzygam na samą myśl o piosence Kolorowy Wiatr)
    Po drugie generalnie masz rację. Film jest genialny, ale szału nie ma, dupy nie urywa, staniki nie latają (przepraszam za kolokwializm). Według mnie jest to jeden z najlepszych filmów Disneya, ale zdecydowanie nie najlepszy.
    Ale po trzecie (z góry przepraszam za to co napiszę). To, że małe dziewczynki latają w bluzkach z Elsą mnie rozczula, bo jak już gdzieś napisałam pamiętam jaki był szał na Pocahontas, czy Mulan. Było, pobyło i być przestało. A wśród osób w moim wieku nie znam osób, które sę bezgranicznie zachwycają (oprócz mnie i mojej przyjaciółki, ale my tak na wiele tematów), a więcej widzę tych, którzy bardziej rozdmuchują przez swoje "O matko, nie wiem czemu jest taki szał na ten film, jak dla mnie był słaby (nie mam na myśli Ciebie, bo ty a.)nie napisałaś, że jest słaby, b.)napisałaś co Ci się w tym wszystkim nie podoba.)"
    Krótko mówiąc rozumiem dlaczego Cię to irytuję. Kiedy moje koleżanki na okrągło śpiewały "Naprawdę chcę" ja miałam ochotę odebrać im głos niczym Urszula Ariel,a sama ryknąć na cały głos "Każdy chciałby bluesa czuć to fakt..." (Aryskotraci). chociaż Małą Syrenkę oczywiście też bardzo lubiłam. A teraz mi to zwisa pewnie dlatego, że (cóż) nie przejmuję się już takimi osobami. A drugą część obejrzę z ciekawością: nie mówy hop przed czasem. Dreamworks kiedyś nie był dobry w sequelach, a teraz "HTTYD2", czy druga Panda są równie dobre jeśli nie lepsze. A jeśli KL2 okaże się porażką, to cóż: jestem niezła w zapominaniu o kiepskich sequelach Disneya :)
    A tak z innej beczki to chciałam napisać, że twój blog jest naprawdę bardzo fajnym miejscem w internetach i z przyjemnością czytam każdy post, nawet jeśli jak w tym przypadku nei zgadzam się w 100%. Ale oto chodzi, żeby z treści mogła wywiązać się dyskusja, a twoje posty, zawsze takie są. Dobrze napisane i zachęcające do myślenia :D Powodzenia, na pewno będę śledzić twoją "blogową" karierę :)
    PS: Z góry sorry, za wszelkie błędy, ale te małe okienka sprawiają, że moim komentarzom daleko do językowej poprawności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiadomo, że wszystko wyjątkowe jest do czasu.
    Nie oszukujmy się - nawet animacje Disney'a, które obroniły się same i zwalczyły plagę sequeli i tak mogą być wałkowane do znudzenia, choćby przez młodsze rodzeństwo.
    Przyznam, że od premiery KL minęło sporo czasu zanim sama obejrzałam film, a zanim dotarłam do końca sceny początkowej miałam przesyt tą bajką, bo była dosłownie wszędzie.
    Mimo że spotkałam się z wieloma zabawnymi parodiami, choćby "Will you help me hide a body?", to przesadzić można ze wszystkim, nawet z czymś co miało taki potencjał początkowy jak Frozen.
    A "OUAT" wcale nie pomógł lekko już nadszarpniętej renomie tej animacji w świecie fandomów, gorzej, zraził takim, a nie innym wykorzystaniem tej historii samych OUAT-owców. Hejterzy po prostu nie mogli być szczęśliwsi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, wpadłam tylko z inforacją, że na moim blogu czeka na Ciebie miła (mam przynajmniej taką nadzieję) niespodzianka :) Nie, spokojnie, do niczego nie nominuję :D

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie właśnie było tak, że zanim obejrzałam Frozen to miałam wyrobiony o nim opinie że wszyscy go kochają i są nim zafascynowani co mnie strasznie zniechęciło. Jednak po obejrzeniu musze przyznać, że strasznie mi się spodobał. Podobają mi się wątki zawarte w filmie (mimo że zostały zawarte w innych filmach Dianey'a) i uważam, że jest naprawde warty uwagi. Niestety jak widze małe dziewczynki "jarające się" KL to robi mi się niedobrze. I przechodząc do OUAT (również uwielbiam ten serial ;p) to spodziewałam się czegoś innego.. trzeci sezon był bez wątpienia genialny i spodziewałam się, że taki będzie czwarty, niestety zawiodłam się :/ Szczerze jeżeli chodzi o KL w OUAT to starsznie podobała mi się gra aktorska Elizabeth Lail (Anna) i tyle mam do powiedzenia...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic dodać, nic ująć! Miałam podobne odczucia po zobaczeniu tych wszystkich obrazków z Kraina lodu to pierwsza animacja, w której... To tak, jakby wcześniejsze produkcje od Disney'a wcale się nie liczyły, bo były starsze. Ale dobrze, że tak nie jest. :P

    OdpowiedzUsuń